niedziela, 4 maja 2014

Cześć, nie staję dziś na wagę, bo nie chce się znów rozczarować, zważę się w poniedziałek lub wtorek. Mamy przez weekend nie było, więc nie musiałam jeść tego co mi wpychała :) Zaraz idę do kościoła, a potem cały dzień nauki, porażka ;_;
bilans:
śniadanie:
ananas(20)
kiełbaska(35)
wafel ryżowy(39)
liść sałaty(6)
plasterek żółtego sera(20)
papryka (30)
przekąska:
jabłko(50)
obiad:
kilka kawałeczków indyka(100)
młoda kapusta gotowana(30)
330/350

Miłego dnia kruszynki! ;*

sobota, 3 maja 2014

Cześć, wczorajszy dzień był okej, ćwiczyłam, zmieściłam się w bilansie, jednak co dzisiaj widzę?! Waga znów stoi... Nic nie ruszyła ;_; Mam nadzieję, że to sie zmieni, przecież nie mogę się poddać!
Moja mama każe mi jeść.. Mówi, że za mało jem i wpycha we mnie jedzenie, dlatego musze jej powiedzieć, że będę jadła więcej na śniadanie i na obiad(nigdy nie widzi jak jem te posiłki), chociaż wcale tak nie zrobie. Mam nadzieję, że to zadziała i się odczepi ode mnie. Dziś pogoda się poprawia, więc chyba pójdę pobiegać.
bilans:
śniadanie: 
ananas(20)
pół papryki(30)
pomidor(20)
kiełbaska(35)
biały ser(50)
przekąska:
jabłko (50)
obiad:
pół mieszanki warzywnej(100)
305/350

Trzymajcie się! ;*

czwartek, 1 maja 2014

               Witajcie ponownie, troche mnie nie było, ale nie miałam czasu, jednak wszystko idzie po mojej myśli i od tamtego tygodnia nie zawaliłam ani dnia! Jestem taka szczęśliwa. Jedynie bolą mnie żebra i ciągle jestem śpiąca... To jest najbardziej przytłaczające, ale zdaje sobie sprawę z tego, że mój organizm potrzebuje wyłączyć mnie, żeby mógł pracować, bo przecież mało jem, dlatego nie mam siły. Nie wiem tylko od czego bolą mnie żebra. Ale to mniejsza. Denerwuje mnie to, że waga stanęła ;_; Dziś ruszyła tylko o 0,2. No, ale zawsze coś... Czytałam, że to reakcja obronna organizmu i niedługo ma minąć. Taką mam nadzieję. Nie będę się poddawała! :)
              Btw, wszyscy mówią mi: '' ale schudłaś '', '' jesteś taka szczuplutka '', '' nic z Ciebie nie zostanie '', '' nie musisz sie odchudzać ''... JACY ONI SĄ ŚLEPI! Przecież widzę w lustrze, jaka jestem gruba! Ich teksty są strasznie denerwujące... Chciałabym zamknąć im te buzie...... Widzę mój tłuszcz, moje grube ciało, okropne wały, a oni będą mi wmawiać, że jestem '' szczupła '', aż śmieszne....
            Chciałam dziś pobiegać, ale pada więc nici z moich planów :/ ale poćwiczę w domu!
bilans:
2x jabłko (100)
pomidor (20)
kiełbaska(35)
ser biały(50)
pół mieszanki warzywnej(100)
plasterek żółtego sera(20)
325/350


Miłego dnia kruszynki! Trzymajcie się chudo ;*

piątek, 18 kwietnia 2014

Moja historia...

Witam Was moje kruszynki. Jest to mój pierwszy blog o takim temacie. Chcę się tu z Wami dzielić moimi wzlotami i upadkami, które będę odnosiła podczas bycia z Pro Aną. W sumie wypadałoby się przedstawić, ale wolę używać pseudonimu Sushai. Mam 15 lat i jestem z małego miasteczka, którego i tak nie zna. Opowiem Wam moją historię. Wszystko zaczęło się od nowego roku. Ogólnie już dawno chciałam schudnąć, ale zawsze moje starania poszły na nic. Zawsze jakieś ciasto, czipsy, cukierki... Mówiłam: '' zacznę od jutra '', '' od jutra się postaram! '' no właśnie od jutra... Jutro przychodziło i wciąż było to samo. Na początku 2014 roku próbowałam wiele diet, głodówek, ograniczania jedzenia itp. Jednak na nic się to zdało. Brakowało mi też motywacji. Ale ostatnio coś we mnie pękło. Zrozumiałam, że w wakacje nie chce wyglądać jak tłusta świnia. Zyskałam też motywację. Jest nią pewnien chłopak. Nazwijmy go ''B.''. Mam się z nim spotkać w wakacje i nie chcę, żeby się przestraszył i powiedział, że jestem okropnie tłusta. Dlatego się za siebie wzięłam. Od lutego/marca czytałam wiele stron o dietach, ćwiczeniach itp. Na początku tego miesiąca natrafiłam się na hasło '' pro ana ''. Zaczęłam o tym czytać. Natrafiłam na '' dekalog '' pro any. I od tego się zaczęło. Staram się jeść jak najmniej kcal. Na początku jadłam 500, następnie zmniejszałam do 400, teraz, gdy przyzwyczaiłam się do takiego trybu życia jem 300-350 kcal dziennie. Od początku roku schudłam 11 kg, to 1 taki sukces w moim życiu. Jednak do perfekcji prowadzi nieskończenie długa droga. Ale DAM RADĘ. Wyznaczyłam sobie cele, ćwiczę, ograniczam jedzenie, prawie nie dotykam słodyczy, jest lepiej niż kiedyś. Kontroluję się. Wierzę, że uda mi się osiągnąć to, co zaplanowałam. Jednak w niedzielę będzie najgorzej. Święta. A w święta zawsze są słodycze. Zjem malutki kawałek babeczki, tak jak zwykle, tradycyjnie. A póżniej dam sobie wycisk ćwiczeniami. Btw, tego bloga traktuję jak mój pamiętnik. I tak pewnie żadna kruszynka tutaj nie zajrzy, no ale cóż poradzić. Jednak może kiedyś ktoś tu zajrzy i przeczyta moje wypociny :) Dzień się kończy. Trzeba się ogarnąć i lecieć spać! Trzymajcie się chudziutko kruszynki :*




BILANS:
- sałatka owocowa 
- papryka
- sałata
- dwa kabanosy
- malutki plasterek łososia
- kromka chlebka wasa